Jeśli uważnie oglądasz Kuchenne rewolucje i wyciągasz właściwe wnioski, program ten jest doskonałą szkołą biznesu. Nieważne, czy prowadzisz restaurację czy inny rodzaj działalności – dokładne obejrzenie zaledwie jednego odcinka programu Magdy Gessler może cię nauczyć więcej o marketingu niż niejeden podręcznik.
Kuchenne rewolucje
Ostatnio w rodzimej telewizji ogromną popularnością cieszą się programy kulinarne. Naszą uwagę szczególnie zwrócił jeden z nich. Ze względu na wywołującą skrajne opinie prowadzącą, program Kuchenne rewolucje jest albo chwalony, albo krytykowany. Dla osób, które nie miały okazji zobaczyć ani jednego odcinka, spieszymy wyjaśnić, że w tym programie Magda Gessler, znana restauratorka, podejmuje próbę (cytując program) „zmiany oblicza polskiej gastronomii”. Na czym ona polega? Magda Gessler pomaga właścicielom barów i restauracji wprowadzić zmiany, które uchronią ich przed bankructwem. Tytuł programu dobrze oddaje przebieg zmian, przyjmujących zazwyczaj formę bezkrwawej, ale jednak rewolucji.
Obejrzenie zaledwie jednego odcinka może zjeżyć włosy na głowie. Nie chodzi nam wcale o opłakany stan sanitarny większości restauracji i barów, ale o umiejętności kulinarne i biznesowe ich właścicieli.
Magda Gessler sprawnie rozprawia się z kwestiami kulinarnymi – nie sposób jej odmówić kompetencji. Już na pierwszy rzut oka widać, że jej umiejętności są większe od tych posiadanych przez właścicieli restauracji i szefów kuchni razem wziętych… i to pewnie ze wszystkich odcinków programu (oczywiście, ile w tym prawdy, a ile magii telewizji nigdy się pewnie nie dowiemy). Nie ma zresztą o czym mówić, skoro jeden z szefów kuchni podał przystawkę, w której znalazły się równocześnie kaszanka i truskawki – może to zadziwić nawet osoby słabo obeznane w tematyce kulinarnej. Nie lepiej wypadły również pierogi z nadzieniem kebabowym, przyozdobione kawałkami ananasa i spaloną łodygą pora. Bleeee!
Magda Gessler a marketing
Magda Gessler nie skupia się jednak na samym gotowaniu. Wie bowiem, że w biznesie restauracyjnym nie chodzi wyłącznie o poprawę smaku serwowanych potraw. Optymalizuje również procesy biznesowe, kwestie kadrowe i zapewne bezwiednie, niejako przy okazji, rozwiązuje część problemów marketingowych.
Dlaczego tak bardzo zainteresował nas program Kuchenne rewolucje? Z dwóch powodów.
Po pierwsze, kwestia „rewolucji” w firmach jest nam bliska, bo na co dzień pomagamy przedsiębiorcom przetrwać na rynku, budując strategie i optymalizując ich działania marketingowe. Możemy więc powiedzieć, że prowadzimy nasze własne „marketingowe rewolucje”.
Po drugie, i zdecydowanie ważniejsze, jeśli uważnie oglądasz Kuchenne rewolucje i wyciągasz właściwe wnioski, program ten jest doskonałą szkołą biznesu. Nieważne, czy prowadzisz restaurację czy inny rodzaj działalności – dokładne obejrzenie zaledwie jednego odcinka programu Magdy Gessler może cię nauczyć więcej o marketingu niż niejeden podręcznik. Dlatego właśnie zachęcamy – rozsiądź się wygodnie przed telewizorem (lub komputerem z włączoną aplikacją player.pl) i obejrzyj Kuchenne rewolucje, głodny… wiedzy marketingowej.
Wnioski marketingowe
Osobom niemającym czasu lub cierpliwości na obejrzenie nawet kilku odcinków programu przygotowaliśmy listę pięciu głównych, nagminnie powtarzających się błędów, które „kładły” wszystkie restauracje. Z naszego doświadczenia wynika, że dotyczą one bardzo wielu firm.
1) Brak unikalnej wartości dla klienta
Najczęściej pojawiającym się błędem jest brak unikalnej wartości dla klienta (unique value proposition). Jeśli klient nie wie, dlaczego miałby przyjść akurat do naszej restauracji, niestety do niej nie przyjdzie. Nie oszukujmy się, że sam fakt serwowania jedzenia wystarczy. Mogło tak być 15 lat temu, ale dzisiaj to już trochę za mało. Z kolei smak czy jakość są, wbrew pozorom, mocno przereklamowanymi czynnikami wyboru. Klienci mają bowiem różne gusta i/lub brakuje im wiedzy, żeby ocenić potrawę profesjonalnie.
Uniwersalny wniosek: Jeśli chcesz prowadzić dochodowy biznes, musisz potrafić odpowiedzieć na pytanie, dlaczego klient miałby przyjść akurat do Ciebie (odpowiedzi „wysoka jakość” nie liczymy jako argument). Co jednoznacznie charakteryzuje i określa Twoją firmę na tle innych? Masz jedyny bar w mieście, gdzie można zjeść prawdziwego amerykańskiego hamburgera z dobrej wołowiny i posłuchać przy tym muzyki country? Brawo! Jesteśmy w domu! Masz kolejną kawiarnię z kiepskim cappuccino i niezbyt świeżym jabłecznikiem z gałką lodów? Już teraz możesz zamykać biznes.
2) Ignorowanie potrzeb klientów
Świetnie, że masz genialny pomysł na biznes. Warto jednak sprawdzić, czy klienci też tak uważają. Tradycyjna azjatycka kuchnia świetnie sprawdza się w Azji, ale smak potraw warto dopasować do lokalnych podniebień. Niedostosowanie oferty do rynku, czyli nieoferowanie tego, czego oczekiwałby klient, lecz kurczowe trzymanie się swojego pomysłu i potraw, których lokalni klienci nie jedzą i nie akceptują, to pewny początek końca. Jednak właściciel, zamiast próbować dostosować się do klienta, zazwyczaj myśli, że na siłę go zmieni, „wyedukuje” i przekona do swojej kuchni (oferty). Nic bardziej błędnego! Jak mówi znane polskie powiedzenie: nie zawrócisz kijem Wisły.
Uniwersalny wniosek: Jak najłatwiej zostać milionerem? Być miliarderem i forsować swój niedorzeczny pomysł klientom.
3) Nieadekwatne ceny
Wartość wynika z tego, że mamy do czynienia z dobrem rzadkim. W gastronomii możemy więc mówić o żądaniu wysokiej ceny, jeśli dana potrawa jest pożądana, ale nie do znalezienia nigdzie indziej i/lub przygotowana z wysokiej jakości składników. Ceny nie mogą wynikać jedynie z kosztów i być oderwane od oferowanej wartości.
Uniwersalny wniosek: Najpierw ustal wartość/korzyść dla klienta, potem cenę, a na końcu sprawdź, czy cena i przewidywana sprzedaż pokryją koszty działania. Jeśli nie, musisz wrócić do „deski kreślarskiej” i popracować jeszcze nad swoim pomysłem. Dodatkowa korzyść: masz pewność optymalnej struktury kosztów.
4) Brak marketingu
Marketing to nie tylko reklama, ale także odpowiednio dobrana oferta, ceny, wystrój lokalu, logo, wygląd menu, strona internetowa itp. Innymi słowy – marketing to właśnie takie „ułożenie” biznesu, aby klienci chcieli korzystać z naszej oferty.
Wielu właścicieli traktuje marketing (utożsamiany przez nich często z prostą reklamą) jak sól na restauracyjnym stoliku, którą dodajemy do ugotowanej już, niesłonej zupy – o marketingu myślą dopiero na końcu. Tymczasem marketing to źródło sukcesu lub powód porażki i należy myśleć o nim na samym początku. Dzisiaj samo „bycie” przestało wystarczać, aby klienci się pojawili. Również sama reklama nie wystarczy, jeśli nie ma czym przekonać klientów do przyjścia czy skorzystania z naszej oferty.
Zawsze pierwszym krokiem skutecznego marketingu jest znalezienie unikalnej wartość naszej oferty dla klientów (unique value proposition). Jeśli jej nie ma, to albo trzeba zmienić ofertę, albo po prostu zamknąć biznes.
Uniwersalny wniosek: Marketing to nie tylko reklama. Nie można myśleć o nim dopiero wtedy, gdy pojawiają się problemy. Dlaczego? Marketing jest kluczowym składnikiem biznesu, decydującym o jego sukcesie. Dlatego właśnie myślenie o marketingu powinno pojawić się równocześnie z pomysłem na biznes.
Co dalej...
Błędy biznesowe i marketingowe popełniane przez restauratorów biorących udział w Kuchennych rewolucjach spotykamy na co dzień w przedsiębiorstwach działających w różnych branżach. Warto więc rozsiąść się wygodnie przed telewizorem (lub ekranem któregoś z elektronicznych gadżetów) i obejrzeć kilka odcinków Kuchennych rewolucji. Dzięki temu możemy zawczasu wyciągać wnioski, które pozwolą nam uniknąć błędów i uchronić nasz biznes przed utonięciem.
Potrzebujesz strategii biznesowej, marketingowej lub doradztwa? Zapoznaj się z naszą usługą Doradztwo i strategie marketingowe