W innowacyjnych przedsięwzięciach ich twórcy skupiają się głównie na dodawaniu coraz to nowych funkcji. Warto jednak najpierw poznać potrzeby klientów, a dopiero później myśleć o rozwiązaniach, które je zaspokoją.
Inflacja funkcji
Każdy, kto kiedykolwiek pracował nad jakimś projektem informatycznym wie doskonale, że na etapie pomysłu tworzone oprogramowanie ma rozwiązywać jeden określony problem. Problem, który w ogóle sprawił, że koncepcja powstania programu komputerowego pojawiła się u kogoś w głowie. Jednak z biegiem czasu inwencja twórcza zarówno pomysłodawcy, jak i programistów sprawia, że aplikacja zostaje wzbogacona o nowe funkcje (niezbyt poprawnie nazywane przez wszystkich programistów „funkcjonalnościami”). Można by powiedzieć, że następuje ich niebezpieczna „inflacja”.
Można to porównać do sytuacji, w której ktoś mieszkający w niewielkiej kawalerce czuje się samotny i wpada na pomysł, żeby kupić sobie psa. Ze względu na metraż myśli o ratlerku, a ostatecznie, widząc smutne oczy i śliniący się pysk, nie może się powstrzymać i wraca do domu z… dogiem i mastifem. Nasz bohater w końcu nie czuje się samotny, ale z pewnością wszystkim jest niewygodnie.
Klasyka pracy nad projektami informatycznymi
Projekty informatyczne, z którymi stykamy się na co dzień mają w założeniu rozwiązywać jakiś prosty i konkretny problem. Przykładem takiej aplikacji może być system do przesyłania uwag do projektów graficznych między zespołem grafików a osobami odpowiedzialnymi za ich akceptację. Dużo efektywniej posługiwać się tutaj programem niż „żonglować” e-mailami, szczególnie jeśli liczba projektów do przygotowania w krótkim czasie jest bardzo duża.
Jeśli program działa poprawnie i rozwiązuje pierwotny problem, zawsze doradzamy naszym klientom, aby dobrze zastanowili się zanim zostanie dodana kolejna funkcja. Należy bowiem wystrzegać się sytuacji, w których mnoży się funkcje, które kompletnie nie są potrzebne użytkownikom programu. Podobnie jak ktoś, kto chciałby raz na jakiś czas zrobić notatkę na komputerze wpada na pomysł, aby stworzyć program komputerowy przypominający systemowy notatnik w Windowsie ‒ małą prostą aplikację. Tymczasem prawie wszystkie projekty informatyczne kończą się kilkukrotnym przekroczeniem budżetu i czasu. A wynikiem jest coś przypominającego program Word, w którym można zrobić skład całej książki. Dlaczego? Bo po drodze do celu ktoś co chwilę wpada na pomysł: „A może fajnie byłoby, gdyby program mógł jeszcze…”. Czy rzeczywiście ta funkcja jest niezbędna do zrobienia notatki raz na jakiś czas? Nie! Czy fajnie byłoby mieć taką funkcję? Pewnie tak. Pytanie tylko ‒ po co?
Inteligentny wózek dziecięcy, czyli przykład, którego nie należy naśladować
Przykładem, jak nie powinno się pracować nad innowacyjnymi projektami, jest nowy inteligentny wózek dziecięcy - Smartbe Intelligent Stroller.
Na Kickstarterze niedawno ruszyła zbiórka pieniędzy na jego produkcję. Wózek ma masę różnych funkcji, ale jego najważniejszą cechą ma być to, że jedzie sam i można nim sterować za pomocą aplikacji. W założeniu jego twórców, dzięki temu można np. biegać, a wózek z dzieckiem po prostu jedzie przed nami.
Twórcy tej koncepcji z pewnością nie czytali naszego artykułu o tworzeniu persony, czyli archetypu klienta. Inaczej wiedzieliby, że warto najpierw określić, do kogo ma być adresowany produkt. Dzięki temu jesteśmy w stanie określić potrzeby i znaleźć tzw. insigty, czyli ukryte, niewypowiedziane i często również nieuświadomione przez samych klientów potrzeby, bariery itp.
Problem: koncentracja na funkcjach zamiast na potrzebach
Gdyby twórcy wózka choć przez moment zastanowili się nad personą, doszliby do wniosku, że projektując innowacyjny wózek trzeba skupić się na insightach dotyczących kobiet. Nie chodzi tutaj w żaden sposób o stereotypowe myślenie. Raczej o to, że badania wskazują, iż ponad 90 proc. wszystkich decyzji o zakupie ostatecznie podejmują kobiety – niezależnie od tego, czy jest to zakup nowego obrusu na stół w jadalni, czy ogromnego terenowego samochodu, którym ma jeździć mąż. W przypadku decyzji dotyczących noworodków ten procent pewnie oscyluje w okolicach 100 proc.
Skupiając się na funkcjach producenci zapomnieli, jaki jest klient i jego potrzeby. Klientem jest zaś młoda matka i to ona decyduje o zakupie wózka, ponieważ to ona najczęściej chodzi z dzieckiem na spacery. A żadna matka nie odważyłaby się powierzyć kwestii bezpieczeństwa swojego malucha aplikacji. Jeśli ktoś używa smartfona, z pewnością miał do czynienia z sytuacją, gdy chociaż na chwilę telefon odmówił posłuszeństwa. Wyobraźmy sobie, że w takiej chwili wózek toczy się wprost pod koła ciężarówki, a aplikacja na naszym telefonie nie jest go w stanie powstrzymać. Nie trudno wyobrazić sobie również inne niespodziewane przypadki, np. wtedy, gdy wózek się przechyli, ponieważ jego koło wpadnie w wielką dziurę w chodniku, albo gdy nagle przed wózkiem pojawi się szybko jadący rowerzysta czy wbiegnie inne dziecko. To wszystko może się zdarzyć, dlatego każda młoda matka sama woli prowadzić wózek.
Prawdopodobnie również część ojców nie chciałaby testować tego gadżetu na swoim dziecku, a nawet jeśli niektórzy zdecydowaliby się zaryzykować, to mało prawdopodobne jest, by dziecku kupiono dwa wózki – jeden przeznaczony na spacery z matką, a drugi z ojcem. Klientem wózka dziecięcego zawsze jest mama i to jej uwagi i obawy powinny zostać zbadane i wzięte pod uwagę.
Wnioski
Każdy innowacyjny produkt czy usługa powinny koncentrować się na rozwiązaniu jakiegoś problemu lub zaspokojeniu jakiejś potrzeby. Należy to zrobić możliwe jak najprościej i najbardziej elegancko. Jeśli skoncentrujemy się jedynie na mnożeniu funkcji bez spoglądania na potrzeby naszych klientów, stworzymy produkt, na który nie znajdzie się żaden chętny.
Potrzebujesz doradztwa biznesowego lub marketingowego? Zapoznaj się z naszą usługą Doradztwo i strategie marketingowe